Jeśli kiedyś będziecie z dziećmi w Bieszczadach, to polecamy Leśne Mini Zoo w Lisznej koło Cisnej. Jest to miejsce prowadzone przez pasjonatów i miłośników zwierząt, małżeństwo leśników Tomasza i Joannę Gawrych. Staś bawił się tu doskonale i to za darmo, ponieważ dzieci do lat 7 nie płacą z a wejście. Rodzic też nie straci wiele, bo jedynie 10 złotych.
Staś z ogromnym zainteresowaniem przyglądał się zwierzętom, które są oswojone i podchodzą bardzo blisko do ogrodzenia. Taka bliskość ze zwierzętami była dla dzieciaków ogromną frajdą. Co rusz słychać było dziecięcy śmiech, bo te wiewiórki tak śmiesznie biegają, koszatniczki popiskują, króliczki ruszają noskami, a te dziki, daniele, kozy…. Można przyjrzeć się jeżowi, popatrzeć w oczy jeleniowi.
Co i rusz słychać było głośne oooooo – wyraz wielkiego przejęcia i zdziwienia, że te gęsi tak syczą, jeleń ma taki krótki ogonek, a te dziki takie utytłane w błocie. Dziecięca radość poznawania, to jest to, co uwielbiam obserwować i w czym uwielbiam uczestniczyć.
Mini Zoo warto odwiedzić. To wspaniała okazja do pokazania zwierząt, poobserwowania ich zwyczajów, posłuchania odgłosów. Skutkiem ubocznym jest mnóstwo zabawy i dużo lekko zdobytej wiedzy, która tak szybko nie wyparuje z małych główek.
Przy wejściu do Mino – Zoo można kupić karmę i własnoręcznie nakarmić niektóre zwierzaki, z naciskiem na „niektóre”. Niestety i tym razem nie wszyscy przestrzegali zasad i wkładali ręce do klatek tych bardziej kąśliwych egzemplarzy, sami prosząc się o nieszczęście. Urlopowy luz nie zwalnia z dbania o bezpieczeństwo naszych dzieci.